Tytuł: Zostań, jeśli kochasz
Autor: Gayle Forman
Opis: Mia straciła wszystko. Czy miłość pokona śmierć?
Opis: Mia straciła wszystko. Czy miłość pokona śmierć?
Po tragicznym wypadku w którym zginęli jej najbliżsi, Mia trwa w stanie dziwnego zawieszenia. Musi podjąć decyzję, czy walczyć o odzyskanie przytomności, czy też poddać się i umrzeć. Próbując rozstrzygnąć ten dylemat, wspomina dotychczasowe życie.
Zabierałam się za tą recenzję bardzo długo, i szczerze przyznaję, że nie pamiętam dokładnie wszystkich wydarzeń, ale cóż... Trzymając tę książkę w łapkach, wręcz płakałam, ponieważ ma naprawdę mało stron i duże litery. Było to dla mnie za mało, ponieważ należę do osób, które kiedy usiądą i czytają książkę, tak szybko od niej nie odejdą, dlatego czytałam Zostań, jeśli kochasz, wieczór i ranek.
Pomysł na książkę, był bardzo oryginalny, jednak czegoś mi w niej brakowało. Może powodem jest to, że Mia nie należy do osób cieszących się chwilą. Cicha, rozważna. Na początku było to trochę nudne, chociaż wypadek wydarzył się bardzo szybko. A potem fabuła się rozkręcała i rozkręcała, a ja razem z nią. Gdybym ja była autorką tej książki, dodałabym coś. Jakąś scenę, która wzbudziłaby płacz u czytelnika, ponieważ nie płakałam, nie czułam, że moje serce zaraz wybuchnie. Mogę przyznać, że przez niektóre sceny, wszystko było takie nijakie.
Nie oglądałam filmu. Nie chciałam sobie robić zawodu, ponieważ wiedziałam, że chcę sobie kupić książkę. Moja siostra oglądała film i płakała. Naprawdę płakała. I przyznaję, że jestem bardziej uczuciowa niż ona, tylko po prostu to kryję i staram się nie płakać. W środku jestem... ugh.
No i czytałam inne recenzje, i wychodzi na to, że film jest lepszy od książki, co jest trochę inne, ponieważ rzadko się to zdarza. I teraz po tym wszystkim również mam odczucia, że film jest bardziej uczuciowy.
Może autorka pisała to, bo pisała? Nie starała się. Tak mi się wydaję.
Nawet dwadzieścia stron więcej, sprawiłoby, że książka byłaby lepsza, ale myślę, że film i tak byłby na wygranej pozycji.
Jednak nie twierdzę, że zmarnowałam swój czas.
Zabierałam się za tą recenzję bardzo długo, i szczerze przyznaję, że nie pamiętam dokładnie wszystkich wydarzeń, ale cóż... Trzymając tę książkę w łapkach, wręcz płakałam, ponieważ ma naprawdę mało stron i duże litery. Było to dla mnie za mało, ponieważ należę do osób, które kiedy usiądą i czytają książkę, tak szybko od niej nie odejdą, dlatego czytałam Zostań, jeśli kochasz, wieczór i ranek.
Pomysł na książkę, był bardzo oryginalny, jednak czegoś mi w niej brakowało. Może powodem jest to, że Mia nie należy do osób cieszących się chwilą. Cicha, rozważna. Na początku było to trochę nudne, chociaż wypadek wydarzył się bardzo szybko. A potem fabuła się rozkręcała i rozkręcała, a ja razem z nią. Gdybym ja była autorką tej książki, dodałabym coś. Jakąś scenę, która wzbudziłaby płacz u czytelnika, ponieważ nie płakałam, nie czułam, że moje serce zaraz wybuchnie. Mogę przyznać, że przez niektóre sceny, wszystko było takie nijakie.
Nie oglądałam filmu. Nie chciałam sobie robić zawodu, ponieważ wiedziałam, że chcę sobie kupić książkę. Moja siostra oglądała film i płakała. Naprawdę płakała. I przyznaję, że jestem bardziej uczuciowa niż ona, tylko po prostu to kryję i staram się nie płakać. W środku jestem... ugh.
No i czytałam inne recenzje, i wychodzi na to, że film jest lepszy od książki, co jest trochę inne, ponieważ rzadko się to zdarza. I teraz po tym wszystkim również mam odczucia, że film jest bardziej uczuciowy.
Może autorka pisała to, bo pisała? Nie starała się. Tak mi się wydaję.
Nawet dwadzieścia stron więcej, sprawiłoby, że książka byłaby lepsza, ale myślę, że film i tak byłby na wygranej pozycji.
Jednak nie twierdzę, że zmarnowałam swój czas.
Ocena: 7/10
P.S Zaliczę tę książkę, do miesięcznego podsumowania.